I całe szczęście, że nie zagrał tutaj Allen, bo szczerze mówiąc mam go już dość, pomimo tego, że jest dobrym aktorem :P No to jak już zacząłem od Allena, na początek będą wypominki ;) Scenariusz jest świetny, ale jak zwykle z reżyserią coś nie tak, zbyt statycznie, nawet trochę teatralnie, a operator też "jak zwykle", rzadko są zbliżenia, ogólnie czasem tak niekinowo, nie podoba mi się to, ale cóż począć. Chociaż niby do Allena mam zarzuty odnośnie reżyserii, to nie można mu odmówić talentu do prowadzenia aktorów - u niego wszyscy są zawsze na najwyższym poziomie :) Najlepsza jest oczywiście Dianne Wiest (aż bucha z ekranu!), ale najbardziej spodobała mi się Jennifer Tilly. Ta rola to apegeum jej roli głupiutkich panienek ;) Właściwie jej rola zawsze jest podobna (chociażby w "Brudnych pieniądzach") ale nigdy nie moge się jej oprzeć :) Bardzo dobry film, dzięki dialogom i aktorom, dużo też różnorakich nawiązań, stereotypów i oczywiście Allenowskiego humoru. Polecam, brak Allena na ekranie wyszedł tutaj na dobre. Szkoda, że nie było jeszcze lepszego kompozytora i operatora, ale u tego pana "taki styl" to normalka :)